Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Boca Juniors. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Boca Juniors. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 12 października 2009

Martin Palermo - rekordzista, bohater, pechowiec

Do kadry narodowej, wrócił po dziesięciu latach. Najpierw (w pierwszy dzień października br.) w pojedynkę rozprawił się z reprezentacją Ghany (2-0), a w miniony weekend uratował nadzieje Argentyńczyków, na awans do mundialu w RPA. Niespełna 36-letni Martin Palermo, wyprowadził Argentynę na prowadzenie w 93min. spotkania. Podopieczni Diego Maradony, zwyciężyli Peru 2-1. Dzięki temu, "Albicelestes" zajmują teraz czwartą lokatę, umożliwiającą bezpośredni udział w przyszłorocznych mistrzostwach świata. Popularnością nie ustąpuje mu nawet Lionel Messi, gwiazda Barcelony, a wszystko to za sprawą niechlubnego rekordu i ogromnego pecha.

Podczas jego kariery, działo się wiele rzeczy. Nie brakowało dobrych, jak i złych momentów. Tydzień temu, był autorem fantastycznego gola. W wygranym przez Boca Juniors 3-2 spotkaniu z Velezem Sarsfield, strzelił dwusetną ligową bramkę w Argentynie. Co w tym takiego niesamowitego? Bramkarza gości pokonał strzałem głową... z 40 metrów!!! Nie od dziś wiadomo, że "El loco" to maszyna od zdobywania bramek. Już na początku marca poprzedniego roku, wyrównał rekord swojego rodaka Francisco Varallo w liczbie strzelonych bramek dla klubu z Buenos Aires. Rekordowe trafienie zanotował przeciwko Gimnasia La Plata (1-0) i była to 180 bramka w barwach "Los Bosteros".


Skoro przy rekordach jesteśmy, to teraz o tym niechlubnym. Rzuty karne można strzelać różnie - można je wykonywać bez sensu jak Robert Pires czy Thierry Henry, a można je seryjnie marnować jak Martin Palermo. Argentyńską szkołę egzekwowania "jedenastek", obcerwowaliśmy podczas Copa America 1999. Wówczas, 25-letni Palermo, nie wykorzystał trzech (3!) rzutów karnych w meczu z Kolumbią i "Los Cafeteros" wygrali 3-0. Rekord świata!!! Wyczyn ciężki do pobicia, ba... do poprawienia. W ubiegłym roku próbowano w Myszkowie. Niecodzienne rzeczy działy się w trakcie IV-ligowego spotkania MKS Myszków - Źródło Kromołów. Sędzia zawodów również trzykrotnie wskazał na wapno, ale żaden z rzutów karnych nie został zamieniony na gola. Dwa razy mylili się zawodnicy gości, raz pudłowali gospodarze. Mecz zakończył się wynikiem 2-1, ale to nie to samo... .
Życie tego faceta nigdy nie oszczędzało. Pech szedł z nim w parze. W 2001r. reprezentujący barwy Villareal napastnik, tak cieszył się ze zdobytej bramki, że złamał nogę. Sytuacja miała miejsce w ósmej minucie dogrywki meczu Pucharu Hiszpanii z drugoligowym zespołem Levante. Świętując zdobycie gola, Palermo popędził w stronę fanów, a kontuzji doznał skacząc na bandę reklamową, która zawaliła się pod jego ciężarem. Urodzony w La Placie piłkarz to prawdziwy twardziel. W swoim życiu przeżył śmierć synka i porażenie mózgowe żony. W dużym błędzie jest ten, kto myśli, że to już koniec. Na domiar złego, w 2007r. "młodzież z Boca" przegrała z lokalnym rywalem - River Plate (1-2), tracąc tym samym szansę na tytuł mistrzowski. Zdenerwowany Argentyńczyk pobił pracownika jednego z hoteli, w którym zazwyczaj przed swoimi meczami, mieszkają koledzy z jego klubu.
Historia kariery Martina Palermo, różna jest od tej Raula z Realu Madryt, czy Ryana Gigsa z Manchesteru United, ale właśnie za takie kochamy futbol. Kariera zawodnika z Ameryki Południowej to też nie przygody Kubusia Puchatka, ale kto wie, czym jeszcze zaskoczy nas "rekordzista świata".