niedziela, 29 listopada 2009

Happy Birthday, Pierre!



29 XI 2009 - dla wielu fanatyków futbolu, ta data, to przede wszystkim "Gran Derbi Europa", mecz o prym w La Liga, fotel lidera Primera Division, wielki klasyk, spotkanie o honor i prestiż. Gdzieś w cieniu pozostaje jeszcze "Grand Slam Sunday", czyli Arsenal - Chelsea, derby Londynu. Dla mnie, przedostatni dzień listopada, to przede wszystkim czterdzieste urodziny Pierre van Hooijdonka - grubej ryby wśród piłkarzy na emeryturze.

181 występów w Eredivisie, 125 bramek (0,69 na mecz). Podobnie w Scottish Premier League, 68 do 44 (0,64). Mało? W portugalskiej SuperLidze 30 spotkań i 19 trafień (0,63). Turecka Superliga nie taka straszna jak ją malują - 52 mecze = 32 gole (0,61). Trochę gorzej w Premiership, bo zaledwie 7 w 29 potyczkach (0,24). Czytelników, którzy nadal nie wierzą, że Pierre to "gruba ryba", zapraszam do lektury... .
Skąd zainteresowanie jego osobą? Przecież na całym świecie, tylko w 2006 roku, w rozgrywkach brało udział 265 milionów zawodników i zawodniczek. Łatwo policzyć, że średnio dziennie urodziny obchodzi 726 tysięcy z nich. Czytajcie dalej... .
Jednym z moich ulubionych piłkarzy stał się, gdy w jednym meczu zdobył dwie, identyczne bramki z rzutu wolnego. Mało tego. Wykonywane były one, prawie z tego samego miejsca! Był to ewenement na skalę światową. Samego spotkania nie pamiętam, nie udało mi się nawet dotrzeć do nazwy drużyny przeciwnej. Gdzieś w youtube widziałem, że van Hooijdonk przywdziewał wtedy koszulkę Feyenoordu Rotterdam. Osobę, która pamięta, bądź kojarzy niecodzienne wydarzenie, proszę o komentarz pod tym postem. Ale od początku... .

Pierre, a właściwie Petrus Ferdinandus Johannes Stevenson van Hooijdonk, urodził się na południu Holandii - w Steenbergen. Przygodę z piłką zaczynał w lokalnych drużynach juniorskich. W 1989r. rozpoczął swoją profesionalną karierę zawodniczą. Pierwszym pracodawcą był holenderski drugoligowiec - RBC Roosendaal (swego czasu klub Tomasza Iwana). Na początku lat 90. występował cztery sezony w Bredzie (1991-95), gdzie rozegrał 115 meczów, strzelając 81 bramek (0,7 na mecz). Król strzelców w II lidze, awans na najwyższy sczebel rozgrywek w "kraju tulipanów, wiatraków, chodaków i sera" z RBC, skuteczność w I lidze (25 bramek w debiutanckim sezonie). Wszystko to zaowocowało transferem do Celticu Glasgow, w którym również spisywał się wybornie. Barw "The Bhoys" bronił w latach 1995-97 po czym przeniósł się na City Ground, by reprezentować Nottingham Forest (obecnie klub Radka Majewskiego). To właśnie w trykocie "The Reds" pojawiły się pierwsze problemy ciemnoskórego zawodnika. Na początku wszystko układało się jak zwykle (u Holendra bywało). Instynkt strzelecki nie zawodził, ekipa z południowego brzegu Trentu wywalczyła awans do Premier League, a van Hooijdonk był najjasniejszą postacią zespołu. W owym czasie przytrafiła mu się jednak kontuzja, która (tylko na moment) zahamowała jego karierę. Pierre zaczął narzekać, że klub nie stara się o pozyskanie wartościowych graczy, w efekcie czego poprosił o wystawienie na listę transferową. Klub w obawie przed utratą największej gwiazdy, nie przystał na żądania rosłego piłkarza. Doszło wtedy do zabawnej (z perspektywy czasu) sytuacji. Mierzący 194 cm wzrostu napastnik urządził sobie mały strajk. Przez kilka miesięcy trenował z "Żółtą armią" z dobrze mu znanej Bredy. Z Nottingham pożegnał się po zakończeniu sezonu, kiedy klub spadał właśnie z ligi. Przykre wspomnienia z Wysp nie przeszkodziły mu w zdobyciu tytułu wicekróla strzelców Eredivisie (25 bramek) na wypożyczeniu w Vitesse Arnhem w sezonie 1999-00. W kolejnej rundzie jego wartość oszacowano na 6,8 mln euro, a pieniądze na stół wyłożyła słynna SL Benfica. W drużynie ze "Stadionu Światła" wystąpił w 30 spotkaniach, trafiając do siatki rywala aż 19 razy.


W 2001r. zdecydował się na transfer na "De Kuip", gdzie z Feyenoordem Rotterdam z marszu zdobył Puchar UEFA (przed własną publicznością!). Sam finał to tylko pokłosie wyczynu van Hooijdonka. Klubowy kolega Tomasza Rząsy i Ebiego Smolarka był superbohaterem wieczoru. Dwie bramki i asysta przy bramce Tomassona, "Pi-Air'a" jak go nazywali koledzy, sprawiły że "Klub znad Mozy" pokonał Borussię Dortmund 3-2. Zapraszam do obejrzenia filmu poniżej. Tak strzela i cieszy się z wygranej dzisiejszy solenizant:



Dodać należy, że w półfinale tych rozgrywek, Feyenoord pokonał wielki Inter Mediolan.
Przenosiny do Rotterdamu można uznać za strzał w... dziewiątkę, "9" dlatego że właśnie z tym numerem na koszulce, "Pi-Air" zdobył w ciągu dwóch sezonów 52 bramki w 61 występach (0,85 na mecz)! Sporo jak na zawodnika po "trzydziestce". W lecie 2003r. sprzedany został do tureckiego Fenerbahce SK. "Żółte kanarki" były kolejnym klubem, w którym gra opierała się na grze doświadczonego zawodnika. Wydane pieniądze (ok. 1 mln euro) zwróciły się po tym jak w 47 spotkaniach, piłkę w siatce van Hooijdonk umieścił 32 razy (0,68).
O tym, że były reprezentant drużyny narodowej (w kadrze zagrał 46 razy i strzelił 14 bramek, wystąpił w MŚ 1998, na Euro 2000 i Euro 2004) lubi powroty przekonaliśmy się, gdy w sierpniu 2005 znalazł zatrudnienie w NAC, by w styczniu 2006 wrócić do Feyenoordu. 13 grudnia 2006r. zagrał w spotkaniu 5 kolejki PUEFA, a jego SC Feyenoord pokonał Wisłę Kraków 3-1. Tym samym "Biała Gwiazda" pożegnała się (na dobre) z europejskimi pucharami. W swoim ostatnim sezonie wywalczył trzecie miejsce w Eredivisie, zagrał w 37 meczach i strzelił osiem razy.

W 2007r. "zawiesił buty na kołku". Decyzję o zakończeniu kariery komentował następująco: "Futbol jest ciągle moim hobby, a gra sprawia mi przyjemność. Ale nie chcę doczekać dnia, kiedy będzie inaczej".
W przeciągu całej kariery grał w ośmiu zawodowych klubach, rozegrał 360 spotkań, a na listę strzelców wpisał się 227 razy.

Tomek Rząsa i Ebi Smolarek nie są jedynymi, polskimi kolegami solenizanta. 40-letni już Pierre, wielokrotnie udzielał wsparcia Arturowi Borucowi. Jeszcze w lutym tego roku, komentował spór na lini Boruc - McGeady, w którym przyznawał, że ewentualny konflikt, pozytywnie wpłynie na grę Polaka.

***

Rozpisałem się niebezpiecznie, a przecież (skoro przy urodzinach jesteśmy) nie wspomniałem jeszcze o 36-urodzinach Ryana Gigsa, który w przededniu swoich urodzin (urodził się 29 listopada 1973) w meczu z Portsmouth zdobył swojego 100. gola w Premiership. Naszczęście sylwetki tego piłkarza nie muszę Wam przybliżać... .


100 lat !

4 komentarze:

  1. 29 listopada to też urodziny Barcelony :) Co do tej bramki to zobacz ten filmik : http://www.youtube.com/watch?v=CpR0Sx4-RSA

    Na początku filmu, przeciwko tureckiej Ankarze, strzela dwie identyczne bramki z wolnych. To chyba o te chodzi :)

    A biografię poznałem dzisiaj :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, nie. To jeszcze inna sytuacja. Ale dzięki tobie dowiedziałem się teraz, że rzuty wolne, o których myślę nie były jedynymi, identycznie wykonanymi fragmentami gry.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawa biografia.
    Szczególnie zaimponował mi jego stosunek zdobytych bramek do rozegranych meczów. Nieprawdopodobne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dawid,kolejny świetny artykuł :)!!!
    Robinho

    OdpowiedzUsuń