sobota, 3 października 2009

"Cesarz" z kraju Kwitnącej Wiśni

Do niedawna hasło Honda kojarzyło się przeciętnemu japończykowi z producentem znanych na całym świecie samochodów. Obecnie, za sprawą nowego gwiazdora Eredivisie, może się to zmienić. Dotychczas futbol, w kraju Kwitnącej Wiśni, wiązał się z takim postaciami jak: Hidetoshi Nakata, Shunsuke Nakamura, Shinji Ono czy Kunishige Kamamoto (najlepszy strzelec w histori zespołu narodowego). Teraz z cienia wychodzi 23-letni Keisuke Honda. Kapitan holenderskiego klubu VVV Venlo wyrabia sobie markę świetnymi występami w najwyższej klasie rozgrywkowej. Być może już niedługo, ten błyskotliwy pomocnik, stanie się medialną gwiazdą i idolem nie tylko w rodzinnym kraju.

Keisuke przyszedł na świat 13 czerwca 1986 roku w Settsu. Jako uczeń szkoły podstawowej występował w regionalnym FC Settsu. Bardzo szybko, został zauważony przez skautów pobliskiej Osaki i przeniósł się do szkółki piłkarskiej jednego z najpopularniejszych klubów w Japonii - Gamby. Na talencie zawodnika nie poznali się jednak tamtejsi trenerzy i po trzech latach, ambitny młodzieniec przeniósł się do szkolnej drużyny Seiryo. Chłopak postawił na naukę, a piłkę kopał tylko w szkolnym zespole. Szczęście uśmiechnęło się, gdy jego szkoła dotarła do półfinału mistrzostw kraju, a Japończyk decydował o sile zespołu. W 2004 r. zgłosił się po niego Negoya Grampus Eight. Przez 3 lata gry w Japanese Leauge zaliczył 90 występów, w których zdobył 11 bramek. O tym, że utalentowany Honda nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, dobrze wiedzieli działacze Venlo. Keisuke podpisał dwu i pół roczny kontrakt. Aklimatyzacja w Holandii przebiegła bardzo dobrze, zawodnik polubił nowy styl gry i z marszu stał się podstawowym zawodnikiem klubu z nad Mozy. Jan van Dijk konsekwentnie stawiał na Japończyka. Jego dobra gra nie uchroniła jadnak zespołu przed spadkiem do Eerste Divisie. Grając na zapleczu holenderskiej ekstraklasy, talent Hondy eksplodował. Nikt nie spodziewał się, że jego rola będzie tak ogromna. Był kluczowym zawodnikiem, zyskał przydomek "Cesarza", a na finiszu rozgrywek legitymował się mianem najlepszego zawodnika. Prezes klubu ustalił cenę odstępnego opiewającą na grubo ponad siedem milionów euro.


Po powrocie VVV na najwyższy szczebel rozgrywek w Kraju Tulipanów, media sugerowały, że Venlo jak bumerang wróci do Eerste Divisie. Tym czasem, już na starcie rozgrywek doszło do dużej niespodzianki. Próbki swoich umiejętności zaprezentował nie kto inny jak... Keisuke Honda. W meczu z utytułowanym PSV strzelił gola i zaliczył asystę. Dzięki temu na Philips Stadion padł remis (3-3) i skazany na porażkę beniaminek wywiózł z Eidhoven cenny punkt. "Honda Show" oglądaliśmy też w następnej kolejce. Japończyk uratował remis z "Bocianami" dwukrotnie wpisując się na listę strzelców. 6-krotny reprezentant drużyny narodowej nie spuszczał z tonu. Strzelał bramki nawet wtedy, gdy z wysokości trybun oglądali go przedstawiciele Liverpoolu. Aktualnie, jego drużyna plasuje się na 12 pozycji, a jutro na wyjeździe podejmie SC Heerenveen.
Sam "Cesarz" spokojnie odnosi się do zainteresowania jego osobą. Autor pięciu goli w pierwszych czterech kolejkach Eredivisie przyznaje, że nie jest jeszcze gotowy na podbój Premiership, ale chętnie zagrałby dla PSV. Japonia już oszalała na jego punkcie. Jeżeli młodemu zawodnikowi nie strzeli do głowy tzw. "sodówka", to może już w zimowym okienku transferowym, przeczytamy o jego przenosinach do większego, europejskiego klubu.

1 komentarz:

  1. Fakt, nie jest jeszcze znany. Najsłynniejszym japońskim piłkarzem jest Captain Tsubasa... co gość gra w piłe !!!

    OdpowiedzUsuń