poniedziałek, 5 października 2009

Roar Strand - norweski Paolo Maldini

Ma blisko 40 lat i nie w głowie mu zakończenie sportowej kariery. Dzięki miłości do Rosenborga Ballklub, porównywany jest często do Paolo Maldiniego. Podobnie jak Włoch, nieprzerwanie w jednym klubie. Historia żywej legendy i kapitana Troillongen (Dzieci trolów).

Roar Strand, przyszedł na świat 2 lutego 1970 r. w Trondheim. Choć jego pierwszym klubem był tamtejszy Nardo, profesionalną przygodę z piłką rozpoczął w Rosenborgu B.K. W Tippeligaen zadebiutował jako 19-letni chłopak. Już po pierwszym sezonie mógł pochwalić się wicemistrzostwem kraju. Pierwsze trofeum w górę wzniósł rok później, a ekipa z nad Trondheimsfjorden zanotowała dublet. Sytuacja powtórzyła się w 1992 r. i Strand cieszył się z drugiego pucharu i mistrzostwa Norwegii. W kolejnym sezonie, Roar zaliczył epizod w Molde FK, ale było to tylko wypożyczenie. Do ukochanego klubu wrócił zaraz po tym, jak Niebiesko-biali utrzymali się w lidze, by kontynuować passę kolejnych tytułów mistrzowskich z Troillongen. Dominacja trwała 13 lat z rzędu (1992-2004), a Norweg w każdym sezonie był podstawowym zawodnikiem.


Prym w królestwie Haralda V, owocował także występami w europejskich pucharach. W 1995 r. po raz pierwszy awansował z Rosenborgiem do fazy grupowej Ligi Mistrzów. W elitarnych rozgrywkach debiutował 13 września w meczu z... Legią Warszawa. Jak się później okazało, nie był to ostatni kontakt z Polską, a przez eliminacje UEFA Champions League przebrnął ośmiokrotnie z rzędu. Zagrał w 51 kolejnych meczach tych rozgrywek. Jego rekordową passę przerwała dopiero kontuzja w spotkaniu z Interem Mediolan. Regularne występy na Starym Kontynencie zaowocowały setnym występem w europejskich pucharach. Ciekawostka! Sędzią głównym jubileuszowego spotkania przeciwko Schalke 04 Gelsenkirchen był Grzegorz G. (9.12.2008 - zatrzymany przez CBA). Strand to też 42-krotny reprezentant drużyny narodowej. W kadrze debiutował 5 czerwca 1994 r. Brał udział w Mistrzostwach Świata we Francji, na których Norwegia pokonała Canarinhos (2-1). Wystąpił w dwóch spotkaniach Euro 2000 (z Jugosławią oraz Słowenią). Karierę reprezentacyjną kończył w 2003 r. spotkaniem z Hiszpanią (1-2), a na koncie miał 4 trafienia.
Buty na kołku zawiesić miał trzy lata temu. Do dalszego wykonywania zawodu namówili go włodarze RBK. Dzięki temu, jest absolutnym rekordzistą pod względem klubowych występów. Zaliczył ponad 600 oficialnych spotkań. Prawdziwy "kolekcjoner" trofeów, po zakończeniu obecnego sezonu (liga, ze względu na klimat, gra systemem wiosna-jesień), zamierza przedłużyć kontrakt o kolejny rok. Czego jeszcze możemy spodziewać się po zawodniku, który w najwyższej klasie rozgrywkowej debiutował... 20 lat temu?

1 komentarz:

  1. Tacy zawodnicy to nie tylko skarb dla klubów, ale i wielki powód do dumy dla całego kraju! Ciekawe czy w Polsce są tacy piłkarze...

    OdpowiedzUsuń