sobota, 24 października 2009

"Żółta łódź podwodna" na... dnie!

Tegoroczny sezon, Hiszpanie, rozpoczęli z dużym impetem. Jak burza przebrnęli przez rundę play-0ff Ligi Europy. W dwumeczu, o awans do fazy grupowej rozgromili, pogromcę warszawskiej Polonii, holenderską Bredę 9:2 (3:1 wyjazd, 6:1 dom). Były to jednak tylko miłe złego początki. Podopieczni Ernesto Valverde, do dziś nie potrafią odnaleść skutecznośći, którą prezentowali w fazie kwalifikacyjnej. Okręt z Vila-real znalazł się na dnie Primera Division, a w "nowym" Pucharze UEFA dryfuje na mieliźnie, wyprzedzając tylko mistrza Bułgarii, Levski Sofia.

Główną przyczyną agoni Villarealu zdaje się być odejście trenera, Manuela Pellegriniego, do Realu Madryt. Przed rozgrywkami 2009/10 z El Madrigal pożegnali się też Nihat Kahveci i Matias Fernandez. Na wypożyczenie, do angielskiego Hull City, wybrał się Jozy Altidore. Kłopoty "Żółtej łodzi podwodnej" stały się faktem. Wszak czasy sukcesów, ekipy prowadzonej (od 2 czerwca br.) przez Valverde, minęły już dawo, to przypomnieć należy, że VCF uplasował się w poprzednim sezonie na wysokiej, piątej pozycji. Teraz "El submarino amarillo" jest jedyną drużyną pozostającą bez zwycięstwa, po siedmiu kolejkach La Liga. Piłkarze, zamiast ligowych punktów, łapią różnego koloru kartki. Rozczarowuje, sprowadzony za bagatela 16.500.000 €, Nilmar który nie znalazł jeszcze drogi do siatki rywala. Były zawodnik Internacionalu, był już "po słowie" z działaczami VfL Wolfsburg, ale ostatecznie trafił na Półwysep Iberyjski. Nie jest to, co prawda, gwiazda pokroju Juana Romana Riquelme czy Diego Forlana, ale chociażby kwota, za jaką sprowadził go Fernando Roig Alfonso, zobowiązuje. Prawdziwą gorycz porażki kibice musieli przełknąć po sensacyjnej wpadce z beniaminkiem z Xerez. Naszpikowany wielkimi nazwiskami, Villarreal skompromitował się przegrywając 1:2. Dodać pozostaje, że dla "Azulinos" było to historyczne (pierwsze) zwycięstwo na najwyższym szczeblu rozgrywek. Byłbym zapomniał. CD Xerez przed tym meczem miało na koncie zaledwie dwa "oczka" i powalającą liczbę zdobytych bramek (gol / 6 kolejek!).


Żenada! Hańba! Katastrofa! Wyzwisk pod adresem zawodników nie ma końca. Piłkarze również nie przebierają w środkach. Robert Pires, krytykując pracę arbitra, obraził go słowami: "jesteś hijo de puta". Hiszpańskiego zwrotu nie będę jednak tłumaczył. Nie wypada. "Żółta łódź podwodna" nie jest już tak kolorowa, jak ta z obrazka powyżej. Powodów do radości, jak na lekarstwo, brakuje też samemu trenerowi. Mimo zapewnień, że jego posada nie jest zagrożona, prezes Roig rozmawiał (wg. dziennika "Marca"), o ewentualnym zatrudnieniu, z Luisem Aragonesem. Trudno jednak wieżyć w to, że "mędrcę z Hortalezy" interesuje praca w jakimkolwiek klubie (ze względu na wiek).
Capdavila, Pires, Senna, Cani, Llorente i spółka ulegli również, w miniony czwartek, SS Lazio... 1:2. Rzymianie, zwycięstwo zapewnili sobie, dopiero w doliczonym czasie gry, ale od 69min. grali w osłabieniu, po czerwonej kartce, którą obejrzał Matuzalem. Choć przegrana z takim rywalem wstydu na pewno nie przynosi, to klęska w drugiej kolejce fazy grupowej Ligi Europy z RB Salzburg, takowym już jest. Spotkanie z Austryjakami udowodniło, że porażki Żółtych to nie mała zadyszka, lecz poważny kryzys.

Włodarze, klubu ze wschodniej części Hiszpanii, są przekonani o umiejętnościach trenera i zawodników. Na wiele pytań, odpowiedź przyniesie jutrzejszy pojedynek z Malagą, która wprawdzie wyprzedza Villarreal w ligowej tabeli, ale ostatnie zwycięstwo zanotowała 30 sierpnia. Czy drużyna, która jeszcze nie tak dawno, dotarła do półfinału Ligi Mistrzów odbije się od dna? Niedziela, godzina 17:00 - zapraszam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz